Powinno i nie powinno być karane. Powiem Ci tak jak koledze który kupił to auto.
Kupujesz używane STARE auto (tak stare bo sześć lat dla samochodu to jest dużo, to że my jako Polacy jesteśmy biedni i kupujemy dziesięciolatki nie znaczy że to młode samochody) więc ma prawo się coś zepsuć w każdym, dosłownie każdym momencie. I teraz szukanie winnego czy zataił czy nie zataił jest trochę bez sensu bo duże prawdopodobieństwo że zataił, a równie dobrze mogło się po prostu coś zepsuć 5 minut po podpisaniu umowy. Słyszałem wiele historii o nowych, paromiesięcznych bmw gdzie padały poważne układy, tylko o tym mało kto mówi bo zwyczajnie właściciel jedzie do serwisu i w większości przypadków robią na gwarancji.
Dlatego najbezpieczniej i najmądrzej mieć jakąś kwotę zarezerwowaną na naprawy pozakupowe i dzięki temu nie będzie płaczu że to się zepsuło tamto się zepsuło. Kupujesz auto i co okaże się uszkodzone naprawiasz, a później cieszysz się jazdą. Ważne żeby wóz był w ogólnym dobrym stanie, nie był powypadkowy i nie cofany. Usterki się zdarzą i trzeba je naprawić.
Jeszcze na przykładzie tego Szwajcarskiego bravo widać jak bardzo Pan z firmy którą opisywałem parę stron wcześniej nagina rzeczywistość. Opisuje że wszystkie samochody ze Szwajcarii to igły, wszystko naprawia się tylko w aso na ori częściach i w ogóle każde auto ze Szwajcarii to perełka. Jest to oczywiście nieprawdą bo szwajcarzy jak i każdy zachodni naród ma wyjebane na samochody i serwisuje tak jak mu się podoba. Jeden będzie się spuszczał i jeździł po aso drugi naprawi tam gdzie taniej. Moi znajomi kupili tam przez x lat y samochodów i zdarzały się okazy w których przez 100tyś km trzeba było zrobić jedynie łączniki stabilizatora (Audi A3), a były historie że DSG 2 tygodnie po zakupie zaczyna szarpać, a tutaj naprawa nie kosztuje tyle co regeneracja m32 . No temat rzeka ale konkluzja jest taka, że WSZĘDZIE można kupić dobre auto, jak i WSZĘDZIE można kupić wóz który będzie się psuł.
Kupujesz używane STARE auto (tak stare bo sześć lat dla samochodu to jest dużo, to że my jako Polacy jesteśmy biedni i kupujemy dziesięciolatki nie znaczy że to młode samochody) więc ma prawo się coś zepsuć w każdym, dosłownie każdym momencie. I teraz szukanie winnego czy zataił czy nie zataił jest trochę bez sensu bo duże prawdopodobieństwo że zataił, a równie dobrze mogło się po prostu coś zepsuć 5 minut po podpisaniu umowy. Słyszałem wiele historii o nowych, paromiesięcznych bmw gdzie padały poważne układy, tylko o tym mało kto mówi bo zwyczajnie właściciel jedzie do serwisu i w większości przypadków robią na gwarancji.
Dlatego najbezpieczniej i najmądrzej mieć jakąś kwotę zarezerwowaną na naprawy pozakupowe i dzięki temu nie będzie płaczu że to się zepsuło tamto się zepsuło. Kupujesz auto i co okaże się uszkodzone naprawiasz, a później cieszysz się jazdą. Ważne żeby wóz był w ogólnym dobrym stanie, nie był powypadkowy i nie cofany. Usterki się zdarzą i trzeba je naprawić.
Jeszcze na przykładzie tego Szwajcarskiego bravo widać jak bardzo Pan z firmy którą opisywałem parę stron wcześniej nagina rzeczywistość. Opisuje że wszystkie samochody ze Szwajcarii to igły, wszystko naprawia się tylko w aso na ori częściach i w ogóle każde auto ze Szwajcarii to perełka. Jest to oczywiście nieprawdą bo szwajcarzy jak i każdy zachodni naród ma wyjebane na samochody i serwisuje tak jak mu się podoba. Jeden będzie się spuszczał i jeździł po aso drugi naprawi tam gdzie taniej. Moi znajomi kupili tam przez x lat y samochodów i zdarzały się okazy w których przez 100tyś km trzeba było zrobić jedynie łączniki stabilizatora (Audi A3), a były historie że DSG 2 tygodnie po zakupie zaczyna szarpać, a tutaj naprawa nie kosztuje tyle co regeneracja m32 . No temat rzeka ale konkluzja jest taka, że WSZĘDZIE można kupić dobre auto, jak i WSZĘDZIE można kupić wóz który będzie się psuł.