• Fiat Linea 1.3 MultiJet

Moderatorzy: kubajg, metalman

 #749  autor: metalman
 11 gru 2015, 08:15
Na przełomie listopada i grudnia 2014 oddałem moje Bravo do serwisu. Miałem otrzymać samochód zastępczy. Spodziewałem się, że na parkingu będzie na mnie czekała Panda. A tu zaskoczenie - Linea.

Egzemplarz był w dość podstawowej wersji wyposażenia, miał trochę ponad rok, 12000 km przebiegu. Kolor podobno bordowy, choć dla mnie był to jednoznacznie kojarzący się brąz. Tapicerka jasna, beżowa. Nadwozie Linei według mnie wygląda całkiem zgrabnie i jest to chyba jeden z najładniejszych małych sedanów. Wersja po lifcie ma ładniejszy przód, przypominający trochę Peugeota 208. Gdyby wybrać nadwozie w innym kolorze, dołożyć fajne alufelgi, jakiś drobny spoiler na klapie to auto mogłoby się bardzo atrakcyjnie prezentować.

Po zajęciu miejsca w środku zacząłem ustawiać fotel. Obniżam, obniżam... i tu pierwsze zaskoczenie - nie da się obniżyć go tak bardzo jak bym oczekiwał. Pozycja za kierownicą trochę dziwna ale po kilku dniach przyzwyczaiłem się i jeździło mi się w miarę komfortowo. Ustawiłem wszystko - ruszam. I tu kolejne zdziwienie: jak się włącza wycieraczki? Przesunięcie dźwigienki do góry włącza pojedyncze przetarcie natomiast pracę ciągłą włącza się przez przekręcenie pokrętła - tak jak w większości aut tylną wycieraczkę. Ponieważ do tej pory jeździłem tylko hatchbackami lub kombi to wspomnianej wycieraczki mi brakowało. Pora wyjechać z serwisu. Dodałem gazu i... auto bardzo leniwie... No ale właśnie co? Bo przyspieszeniem bym tego nie nazwał. Wiem, że od diesla nie mam co oczekiwać takiej reakcji na muśnięcie prawego pedału jak w benzynówce ale żeby ten silnik jakkolwiek pociągnął auto do przodu pedał trzeba było wbić prawie w podłogę. Za to 5-cio biegowa skrzynia chodziła dobrze, dość krótko i płynnie, bez haczenia, choć lewarek jak dla mnie jest trochę za długi. Pedał sprzęgła chodził za lekko, bez czucia i długo musiałem się do niego przyzwyczajać. Po przejechaniu kilku kilometrów pozytywne zaskoczenie - w zakrętach auto prowadziło się bardzo pewnie. Duża w tym zasługa układu kierowniczego z hydraulicznym wspomaganiem. Zawieszenie całkiem dobrze radziło sobie z wybieraniem nierówności. Zestrojone w sam raz - nie za twardo nie za miękko. Po dojechaniu pod dom otworzyłem bagażnik żeby wyciągnąć wrzuconą naprędce przed serwisem butelkę coli. Potoczyła się do kanapy. Bagażnik ogromny więc trudno było dosięgnąć ręką do końca ale udało się. Przy okazji stwierdziłem, że otwór załadunkowy jest zbyt mały i ciężko będzie wpakować do bagażnika coś większego. Na drugi dzień rano ruszyłem do pracy i kolejne zdziwienie - silnik baaardzo wolno się nagrzewał a samo ogrzewanie sprawiało wrażenie mało wydajnego. I tak marzłem przez kolejne dni... Być może egzemplarz, którym jeździłem miał jakiś problem z termostatem. Na pewno miał problem z podnośnikiem szyby w drzwiach pasażera. Otwieranie działało normalnie, wystarczyło krótko nacisnąć przycisk i szyba sama opuszczała się. Natomiast aby ją zamknąć, przycisk trzeba było trzymać cały czas. Miejsca we wnętrzu Linei jest dość sporo, na tylnej kanapie spokojnie mogły podróżować dwie dorosłe osoby. Ciekawym bajerem jest podświetlenie - pomarańczowa poświata na łączeniu plastików deski rozdzielczej w okolicach poduszki powietrznej pasażera.

Po prawie dwóch tygodniach przyszedł czas na odebranie Bravo z serwisu. Sprawdziłem zużycie paliwa. W czasie mojej przygody z Lineą spaliła ona w cyklu miejskim średnio 6.5 l/100 km. Rozczarował mnie ten wynik. Spodziewałem się, że kosztem tak kiepskiej dynamiki będzie ono niższe.

Czy kupiłbym taką Lineę? W tej konfiguracji nie. Wersję z T-Jetem 120 KM wziąłbym pod uwagę choć wciąż nie jestem przekonany do sedanów. Gdyby było kombi...