Temat odwiecznie wałkowany, nudny oklepany - wypalanie DPF. Czy jest już się czym martwić?
Z okazji świąt zrobiłem niecały 1000km. DPF wypalił się 5 razy, co daje średnią poniżej 200km - chyba słabo.
1. Wyjazd z wawy, wypalanko na trasie gdzieś po 30-50km - standard, zwykle tak mam.
2. Gdzieś 380km trasy, czyli wypalanie po 330-350km (gdzie 200km to była autostrada). Na razie też standard, wypalanie po 350km też mnie jeszcze nie martwi.
3. Święta, święta, kręcenie się po wioskach, miasteczkach, zameczkach, jeziorkach itp. I tutaj schody, bo wypalanie gdzieś około po około 140km od poprzedniego. Mogę się trochę mylić. Korków nie było, ale parę bardzo krótkich dystansów.
4. Wypalanie w drodze powrotnej już, ale znowu po 150km od poprzedniego wypalania - tym razem jeszcze mniej kręcenia się.
5. Drugie wypalanie na trasie, już niedaleko domu - około270-280km od poprzedniego. Włączyło się na A2, po ponad 100km autostrady już. I to już jest kiepskie, 100km później powinno być wg moich obserwacji wcześniejszych.
Taka historia. Zakładam, że jak nie zaczną jakieś ikonki się wywalać, to jeszcze tragedii nie ma, bo jednak zauważenie wypalania DPF wymaga nieco zaangażowania i "normalny" użytkownik nie musi mieć nawet pojęcia o nim, zacznie się martwić jak coś się wywali.